Tajemnice z muzealnej półki 12/25

Tajemnice z muzealnej półki opowiadają o przeszłości GUMed i historii medycyny. W każdym odcinku za pomocą innego obiektu, będącego naszym umownym wehikułem czasu przenosimy się w czasie. Przypominamy wydarzenia i osoby, chwile - smutne, wzruszające lub ważne. Tym razem tajemnica muzealnej półki przedstawia kulisy pracy w Muzeum, podczas której należy zachować czujność, staranność oraz starać się nie wyciągać pochopnych wniosków.

Kilka lat temu, warszawska firma Farum, specjalizująca się w produkcji sprzętu medycznego, w obliczu zakończenia działalności zaproponowała Muzeum GUMed przekazanie kilku urządzeń medycznych wraz z dokumentacją. Trzeba było pojechać po nie do stolicy.

Siedziba firmy sprawiała dziwne i przygnębiające wrażenie. Typowy klocek szaroburej industrialnej architektury, do którego prowadzą szerokie drzwi. I parking pozwalający pod nie podjechać.

Wewnątrz poruszenie. Regały wypełnione kartonami, owinięty ochronną folią sprzęt, segregatory układne w specjalnych pudłach archiwizacyjnych i krzątanina pracowników jednoznacznie świadczyły o ostatnich dniach istnienia firmy.

Szybko wypełniłem bagażnik kolejnymi pakunkami. Być może mój entuzjazm wobec możliwości powiększenia kolekcji o kolejne obiekty udzielił się pracownikom Farum. W efekcie dar dla Muzeum stawał się coraz większy. Na półkach odnajdywano zapomniane przedmioty, dokumenty, książki obsługi, etc…

- A co Pan powie na temat jednokanałowego aparatu EKG, który był w kosmosie z Mirosławem Hermaszewskim? To unikat…

 

Nie muszę przytaczać odpowiedzi na to pytanie. Jeszcze jeden pakunek wylądował w bagażniku samochodu. Z powodu pośpiechu i odrobiny zamieszania, nie obejrzałem skarbu, który tak niespodziewanie znalazł się w moich rękach. Po powrocie, w Gdańsku, nastąpiło rozpakowanie pozyskanych obiektów. Jednym z nich była solidna skórzana walizeczka, o wymiarach 36x21x10 cm, nie była też lekka. Zawierała jednokanałowy aparat EKG, SIMPLICARD E-10. Właśnie waga aparatu wzbudziła pewne wątpliwości. Wyniesienie w kosmos każdego kilograma towaru wymaga ogromnej energii i znacznych nakładów finansowych. Przygotowując ten tekst dowiedziałem się, że w 1985 wyniesienie 1 kg za pomocą wahadłowca kosztowało ok. 70 tys. dolarów, współcześnie podobna operacja przeprowadzona poprzez rakietę Falcon Heavy to ok. 2-3 tys. dolarów. Mniej, lecz wciąż bardzo drogo. Dlatego inżynierowie pracują nad zmniejszeniem wymiarów wszystkiego co powinno znaleźć się w ładowni rakiety.

Walizeczka zawierająca SIMPLICARD sprawiała wrażenie zbyt dużej i ciężkiej na podróże kosmiczne. A jednak błędnie uznałem, że mogła należeć do wyposażenia statku Sojuz 30, którym w 1978 r. Mirosław Hermaszewski odbył lot w kosmos. Wszystko dlatego, że na dolnej powierzchni walizeczki znalazłem otwór przez który wprowadzono niewielką śrubkę, która mocowała ją do aparatu. Bez odkręcenia śrubki niemożliwe było rozdzielenie SIMPLICARDU od opakowania. Ze względu na wymiary urządzenia, mocowanie to nie mogło chronić przez kradzieżą, umożliwiało jednak zabezpieczanie aparatu przed rozdzieleniem z walizką w stanie nieważkości. Tego genialnego wyjaśnienia kwestii śrubki nie zmąciło nawet to, że przywiozłem z Warszawy drugie identyczne urządzenie a kila miesięcy później otrzymałem… trzeci niemal jedyny na świecie aparat SIMPLICARD E-10 od dr. Jerzego Karpińskiego. Przez kilka lat urządzenie pracowało na powierzchni ziemi, pomagając diagnozować gdańskich pacjentów z problemami kardiologicznymi.

Gdzie zatem jest aparat kosmiczny?

Raz jeszcze dokładnie przejrzałem przywiezione z Warszawy obiekty. W jednym z pudełek, szczelnie owinięty ochronną folią, niemal niewidoczny poprzez nią, leżał niewielki i niepozorny czarny aparat kształtu zbliżonego do prostopadłościanu z wychodzącymi z niego przewodami zakończonymi trzema płaskimi czujnikami. Na obudowie widniała nazwa KARDIOLIDER D01. Dopiero wtedy przypomniałem sobie tę nazwę, wspominaną przez Darczyńców z przedsiębiorstwa FARUM.

O zastosowaniu KARDIOLIDERA D-01 wspomina artykuł Krzysztofa S. Klukowskiego i Franciszka W. Skibniewskiego A Historical Look at the Biomedical Tests Conducted by Cosmonauts During the Orbital Flight Soyuz 30/ Salut 6 opublikowany w The Polish Journal of Aviation Medicine, Bioengieering and Psychology w 2013 r1.

 

Tajemnica śrubki I jedynego jednokanałowego aparatu EKG, jaki był w kosmosie została wyjaśniona. Dla piszącego te słowa to bardzo pouczająca historia, zawierająca napomnienie by dokładnie sprawdzać zawartość pudełek i tego co trafia do Muzeum, oraz mniejsze zaufanie od swej wiedzy i sądów.

Kardiolider D-01 czeka na Czytelników w Muzeum wraz z SIMPLICARDAMI E-10.


dr Marek Bukowski