21.05.2021
Po raz pierwszy odcinek Tajemnic z muzealnej półki pozbawiony jest tradycyjnego wstępu i podsumowania. To opowieść o przemijaniu i osamotnieniu, jakie jest naszym udziałem.
Na stole pamiętającym studentów AMG, przesiadujących przed wielu laty w Bibliotece Głównej, postawiłem laptopa. Obok niego z dwóch dużych torebek strunowych wysypałem kilkadziesiąt plakietek zjazdowych. Wszystkie opatrzone jednym nazwiskiem: Janina Suchorzewska. Niektóre z nich dość precyzyjne informują o temacie konferencji, sympozjum lub zjazdu, organizatorze spotkania i jego dacie. Inne to tylko nazwisko i szczątkowa informacja. Kilka ma błędy, nazwisko napisano przez V zamiast U lub CN zamiast CH, w jednym przypadku inicjał imienia to E, a raz w miejsce Janiny pojawiła się JARIRA. Drobniutkie anegdotki z życia naukowca. Lata pracy, podróże. Samochodem, pociągiem, samolotem. Pierwsza z plakietek opatrzonych datą pochodzi z 1978 r. Jest dość masywna, może nawet toporna, złoty napis informuje I SYMPOZJUM BÓL I JEGO LECZENIE, 1st SYMPOSIUM PAIN & ITS TREATMENT oraz Gdańsk 21-22.05.1978 r. W odpowiednio przygotowaną rynienkę pod pasek przeźroczystej folii wsunięto wystukane pieczołowicie na maszynie nazwisko: Janina Suchorzewska-Tatarkiewicz, MD, Poland.
Plakietki z lat 80., 90. XX w. Różnorodne. Wydruki z komputera, większe bądź mniejsze litery, grafika ograniczona możliwościami programu lub wyobraźni autora. Staromodny sposób przypięcia do ubrania za pomocą agrafki. Pośród najnowszych kilka, w których na pozór nieśmiertelna agrafka zastąpiona została klipsem. Jest też kilka plakietek w komplecie ze smyczą. Ostatnie identyfikatory pochodzą z końca pierwszej dekady XXI w., choć Pani Profesor również w kolejnych latach wielokrotnie uczestniczyła w zjazdach. Niestety plakietek z tych spotkań nie mamy.
Zbiór znajdujący się w posiadaniu naszego Muzeum został przekazany przez prof. Janinę Suchorzewską. W 2012 r. Pani Profesor porządkowała swój gabinet, który zajmowała po przejściu na emeryturę, odnajdując przy okazji cenne dla Muzeum GUMed pamiątki. Ofiarodawczyni nie była jednak przekonana czy warto takie drobiazgi traktować jako wartościowy obiekt historyczny. – To bardzo specyficzne unikalne i osobiste migawki z życia naukowego – powiedziałem, zbierając plakietki do torebek. Przez ostatnie lata spoczywały pomiędzy innymi cennymi obiektami podarowanymi przez Panią Profesor do naszych zbiorów.
W poprzednich odcinkach Tajemnic z muzealnej półki prezentowaliśmy niektóre z nich. Do ulotek i Biuletynów Strajkowych (solidarnościowy okupacyjny strajk studentów AMG listopad 1980 r.) wracaliśmy kilkakrotnie. Wiąże się z nimi pierwsze ze wspomnień o prof. Janinie Suchorzewskiej. Rozmawialiśmy w Muzeum o historii. Mówiliśmy o wydarzeniach na świecie, w Polsce. Profesor spojrzała na leżące na stole Biuletyny, mówiąc: – Czy wyobrażasz sobie, że gdy wybuchł stan wojenny, zaczęły się internowania i aresztowania, przeszukania mieszkań i biur, pomyślałam o zabezpieczeniu wszystkich ulotek, gazet i plakatów z 1980 i 1981 r. Obwiązałam sznurkiem, owinęłam papierem i schowałam w piwnicy. Tam na pewno nie zejdą i nie będą sprawdzać – pomyślałam naiwnie. Zabawne zachowanie jak na konspiratorkę od dziecka (prof. Janina Suchorzewska w wieku 12 lat w 1942 r. została harcerką Szarych Szeregów, dwa lata później uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim). Szczęśliwie archiwum przetrwało w piwnicy okres stanu wojennego, przeleżało tam jeszcze wiele lat, nim ostatecznie znalazło się w Muzeum GUMed.
Podczas pogrzebu Pani Profesor przypomniano jeszcze jedno wydarzenie, mówiące o Niej bardzo wiele. Pewnego dnia, niespodziewane, lecz pilne i niecierpiące zwłoki obowiązki zmusiły młodego lekarza z obejmujących dyżur w Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii do poszukiwania zastępstwa. Nie miał szczęścia, nikt z kolegów nie mógł w ostatniej chwili zmienić swoich planów i wziąć jego dyżuru. Rozwiązanie problemu nadeszło z dość niespodziewanej strony. Na dyżurze została prof. Suchorzewska, ówczesny kierownik Kliniki. Jakiś czas później w dyżurce lekarskiej zadzwonił telefon. Wzywano anestezjologa do interwencji poza oddziałem. Zgodnie z obowiązującym wówczas podziałem obowiązków dyżurnych wezwanie dotyczyło doktora, którego zastępowała Pani Profesor. Bez wahania poderwała się z krzesła, chcąc udać się do miejsca wezwania. Pozostali dyżurni zaprotestowali głośno. Jasnym było dla nich, że wraz ze zmianą dyżurnego zmieniła się też hierarchia i to Pani Profesor jest lekarzem nadzorującym. Ona sama stwierdziła: Zamieniłam się z trzecim dyżurnym i to mnie dotyczy wezwanie. Będące na dyżurze młodsze lekarki nie ustępowały. Z niemałym trudem przekonały prof. Suchorzewską, by jedna z nich pobiegła na wezwanie. Można sobie wyobrazić zaskoczenie, ale i z pewnością ulgę dzwoniących z prośbą o pomoc kolegów z innej Kliniki na widok Pani Profesor przybiegającej do ich chorego.
Kilka lat później prof. Suchorzewska bardzo angażowała się w nauczanie na odległość oraz zagadnienia etyki lekarskiej. Wiele pisała, odbywała liczne spotkania, była niekwestionowanym liderem zespołu, który sama nazwała Humanistami, którego celem było opracowanie koncepcji i programu nowoczesnej, spójnej edukacji humanistycznej dla lekarzy. Po jednym ze spotkań, jakie odbywało się w pomieszczaniu Zakładu Etyki (parter budynku przy ulicy Tuwima 15), współpracownicy zobowiązani zostali do przesłania Pani Profesor uwag na temat kolejnego etapu pracy. Już niemal w drzwiach ktoś zaproponował wydrukowanie i dostarczenie uwag do Zakładu Etyki. Pani Profesor zareagowała łagodnie, acz stanowczo tymi mniej więcej słowy: – Bardzo proszę o pdf przesłany jako załącznik do e-maila, nic nie drukujemy, dbamy o lasy.
Jeszcze raz patrzę na plakietki. Po raz pierwszy nie mogę zadzwonić lub napisać e-maila do Pani Profesor z prośbą o wyjaśnienie wątpliwości lub wspomnienie przeszłości. Staram się zatrzymać w pamięci wszystko, co powiedziała mi o świecie, medycynie. O tym, co jest ważne, czego trzeba się wystrzegać, a czemu przeciwstawiać. Na szczęcie niektóre z rozmów spisałem. Inne pamiętam, jakby odbyły się wczoraj…
dr Marek Bukowski,
Muzeum GUMed