29.03.2019
Pierwszy polski zacisk uszka lewego przedsionka serca wykorzystywany jest u pacjentów z migotaniem przedsionków. Autorami projektu, przy współudziale naukowców z Politechniki Gdańskiej, są prof. Jan Rogowski oraz dr Maciej Brzeziński z Katedry i Kliniki Kardiochirurgii i Chirurgii Naczyniowej GUMed.
Zacisk do zamykania uszka lewego przedsionka ma też własną nazwę atriclamp – tak jak przedsionek i klemowanie. To zacisk do zamykania czegoś, co nie jest nam specjalnie potrzebne. Dobrym porównaniem jest tutaj wyrostek robaczkowy, który trzeba czasem operacyjnie usunąć. Podobnie jest z uszkiem lewego przedsionka serca. To twór natury, który gdzieś na pewnym etapie rozwoju się pojawił i nie bardzo wiadomo, do czego ma służyć.
– Kiedy pojawiają się zaburzenia rytmu serca, może dochodzić do niechcianego wykrzepiania krwi. Tworzą się mikroskrzepliny, z których z kolei może powstać skrzeplina widoczna gołym okiem, co będzie zagrażać bezpośrednio naszemu życiu, a na pewno zdrowiu i kondycji – tłumaczy dr Maciej Brzeziński. – Coraz częściej tzw. incydenty mózgowe, np. udary, wywoływane są materiałem zatorowym, który wędruje właśnie z uszka lewego przedsionka. Nie wszystkie oczywiście muszą pochodzić z tego miejsca, ale w większości właśnie ta struktura jest za to odpowiedzialna. Uznaną od lat metodą jest zamknięcie, czy też lepszym słowem będzie tutaj „wyłączenie”, uszka lewego przedsionka, które wykonuje się jako dodatkową procedurę lub jako samodzielny zabieg.
Uszko lewego przedsionka serca można „wyłączyć” na wiele sposobów np. poprzez umieszczenie w nim pewnego rodzaju korka. Można uszko po prostu zaszyć czy też wykorzystać staplery (narzędzia przypominającego zszywacz do papieru). Wadą tego rozwiązania jest brak możliwości repozycji. Inną metodą jest zacisk, który można porównać do elastycznej pętli-agrafki. Wymaga on jednak przeprowadzenia uszka przez pętlę, czyli większej manipulacji tą strukturą. W sytuacji, kiedy w uszku znajdują się już jakieś małe skrzepliny, których nie widać w echokardiografii, to przy takim manewrowaniu mogą się one uwolnić.
Zacisk uszka projektu naukowców GUMed przewyższa inne urządzenia tego typu, ponieważ urządzenie w każdej chwili pozwala na repozycję: można je podciągnąć, zdjąć, a nie wymaga przewlekania. Umieszcza się je, jak klamerkę, z boku na podstawę uszka lewego przedsionka serca. Urządzenie zakładane jest śródoperacyjnie pod kontrolą bardzo precyzyjnego narzędzia, jakim jest oko chirurga. – Nasz zacisk otrzymujemy metodą wydruku na drukarce 3D ze specjalnego proszku poliamidowego. Już teraz możemy powiedzieć, że nasze urządzenie będzie konkurencyjne cenowo w stosunku do innych tego typu na rynku – dodaje dr Brzeziński.
Warto dodać, że wyniki badań dotyczące innych urządzeń do zamykania uszka lewego przedsionka, w szczególności wspomnianego korka, są niejednoznaczne. I właśnie te wyniki były przyczynkiem do pomysłu, by stworzyć coś, co będzie skuteczne.
Zacisk, jako urządzenie jeszcze niemające znaku „CE”, nie mógł być szeroko stosowany. W marcu 2018 r. Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych zezwolił na wykonanie badania klinicznego, które właśnie trwa i do którego została wyselekcjonowana grupa 30 pacjentów. Od 10 sierpnia br. jest wszczepiany (obecnie u czterech pacjentów). Jeśli wszystko przebiegnie pomyślnie, planowane są badania wieloośrodkowe – taki też jest wymóg rejestracji i otrzymania znaku „CE”. Następnie urządzenie może zostać wprowadzone do normalnego obrotu.
Projekt już został doceniony przez jury konkursu Złoty Skalpel.
Oprac. na podstawie materiału UCK
fot. Sylwia Mierzewska, UCK