4.11.2016
Barbara Dzielska i Marta Jurewicz – matka i córka, które od ponad 6 lat pracują w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku kilka dni temu zostały bohaterkami. Uratowały życie człowieka, który szedł do Poradni Kardiologicznej. Chory szukał pomocy specjalisty, ale nie zdążył do niego dotrzeć. Doszło do zatrzymania krążenia i prawdopodobnie gdyby nie szybka pomoc kobiet umarłby. Poinformowały służby ratunkowe i wraz z ratownikiem medycznym z Klinicznego Oddziału Ratunkowego w Centrum Medycyny Inwazyjnej rozpoczęto akcję reanimacyjną.
- Nagłe, pozaszpitalne zatrzymania krążenia są w naszym kraju przyczyną zgonu wielu tysięcy osób rocznie. Wynika to w znacznej części z niepodejmowania akcji reanimacyjnej przez osoby będące bezpośrednim świadkiem takiego zdarzenia – tłumaczy prof. Grzegorz Raczak, kierownik Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca GUMed, wojewódzki konsultant ds. kardiologii. – Natychmiastowe rozpoczęcie akcji ratunkowej, nawet prowadzonej przez osoby bez wykształcenia medycznego może uratować życie chorego. Bezczynne oczekiwanie na karetkę pogotowia zmniejsza z każdą minutą o około 12 proc. szanse osoby poszkodowanej na przeżycie. Opóźnienie akcji ratunkowej o ponad 10 minut w praktyce równa się śmierci chorego.
Często ludzie boją się podjąć tego typu inicjatywę, tłumacząc się, że nie mają wymaganych kwalifikacji, boją się zrobić poszkodowanemu krzywdę itp. Obie panie takich rozterek nie miały. Jak same o sobie mówią, zawsze chętnie służą pomocą.
- To nie był pierwszy przypadek kiedy udzielałam pierwszej pomocy – tłumaczy Marta Jurewicz. – Byłam świadkiem wypadku samochodowego i brałam udział w akacji ratowniczej, udzielałam pomocy pani, która zadławiła się cukierkiem. Ratowałam również brata, który zadławił się kotletem.
- Ratowałyśmy też pana na przystanku, który zasłabł. Słyniemy z akcji – żartuje Barbara Dzielska.
Poszkodowanym był 53-letni mężczyzna. W trakcie pobytu w szpitalu, jak już stan pacjenta na to pozwolił, spotkał się z obiema paniami i podziękował im za pomoc i uratowanie życia. W dobrym stanie został kilka dni temu wypisany do domu.
By takie działania zdarzały się częściej potrzebne jest zwiększenie świadomości w społeczeństwie i przeszkolenie w zakresie udzielania pierwszej pomocy. Ma temu służyć opracowywana właśnie pod kierownictwem prof. Raczaka nowa podstawa programowa dla przedmiotu Edukacja dla bezpieczeństwa.
- Jestem dumny, że mamy takich pracowników – wyznaje prof. Raczak. – Wciąż jednak trzeba kształcić dorosłych i młodzież w podstawowych czynnościach resuscytacyjnych i uświadamiać, że choremu z zatrzymaniem krążenia nie można zaszkodzić. Można mu tylko pomoc, dlatego nie bójmy się ratować.
Panie zatrudnione w firmie DGP Dozorbud, która świadczy usługi outsourcingowe w tym największym na Pomorzu szpitalu. Obie panie są gońcami, a dzięki dodatkowym szkoleniom i ukończonemu kursowi zdobyły kwalifikacje sanitariusza. Pani Barbara pracuje w Katedrze i Klinice Chorób Wewnętrznych, Chorób Tkanki Łącznej i Geriatrii, natomiast Pani Marta w Klinice Kardiologii.