Tajemnice z muzealnej półki

Tajemnice z muzealnej półki

7.02.2014

Ludzka pomysłowość nie zna granic, a medycyna wciąż zaskakuje – te dwie refleksje towarzyszyły pierwszemu kontaktowi z bohaterem lutowego odcinka “Tajemnic z muzealnej półki”.

Opisywany przyrząd trafił do Muzeum w wyniku porządkowania pomieszczeń przeznaczonych do remontu, usuwania starych, zniszczonych i niepotrzebnych elementów wyposażenia medycznego. Z niemal stuprocentową pewnością można uznać je za trenażer/symulator do nauki iniekcji domięśniowych. Sugeruje to kształt urządzenia, dwie membrany umieszczone w miejscach odpowiadających zalecanej lokalizacji wkłucia igły do tego typu zabiegów oraz dwa przewody doprowadzone do membran mające służyć ewakuacji podanego podczas ćwiczenia płynu. Niestety, przyrząd pozbawiony jest jakiejkolwiek informacji o przeznaczeniu, producencie oraz dacie produkcji. Możemy jedynie przypuszczać, że wyprodukowany został jeszcze w ubiegłym stuleciu. Może w latach siedemdziesiątych może osiemdziesiątych. Muzealny trenażer nosi ślady intensywnego użycia: różowa guma imitująca ludzką skórę jest miejscami mocna przybrudzona i popękana. Dwie membrany osadzone w specjalnych pierścieniach już dawno straciły swą elastyczność i kruszą się przy delikatnym dotknięciu.

Poszukiwania podobnych konstrukcji w katalogach i zasobach sieci nie przyniosły rezultatu. Utwierdziły raczej w przekonaniu, że mamy do czynienia ze swego rodzaju unikatem. Współczesne tego typu trenażery oferują zdecydowanie precyzyjniejsze odwzorowanie ludzkiego ciała, więcej możliwości przeprowadzania różnorodnych ćwiczeń. O znaczeniu iniekcji, każdego rodzaju, nikogo związanego z medycyną przekonywać nie trzeba. Również nasz trenażer będzie przypominał o tym gościom Muzeum GUMed.

P2072759.jpg
P2072723.jpg
P2072751.jpg